Porsche 911 Turbo S przyjechało do nas w stanie mocno wskazującym na torowy tryb życia.
Czarny, niemetaliczny lakier to raj dla rys, odprysków, osadu z chemii do mycia i wszystkiego, co może go oszpecić w bardzo krótkim czasie…
Zadanie było proste w teorii, lecz czasochłonne w praktyce. Oczyściliśmy całe auto z brudu, zrobiliśmy solidną korektę lakieru, kilkadziesiąt zaprawek lakierniczych, a następnie całość pokryliśmy bezbarwną folią ochronną, która wydobyła maksimum głębi, oraz szklistości z tej zjawiskowej czerni.
Na pozostałe elementy nadwozia, oraz skóry trafiły dedykowane powłoki elastomerowe, a na ekrany nałożyliśmy szkła ochronne.
Aktualna prezencja auta wzbudza zachwyt, a obawy o uszkodzenia, czy kolejne rysy można schować do szafy…